Brownie z borówkami
Nie będę już pisać o jesieni. Jest późne, dojrzałe lato.
Pewnie znacie brownie- najbardziej czekoladowe ciasto świata, mokre w środku, z chrupiącą skorupką na wierzchu. Jest symbolem czegoś, czego barrrrdzo bardzo chcemy, a nie powinniśmy. Wiemy też, że i tak się skusimy. Upapramy w czekoladzie i będzie nam dobrze. No dajcie się skusić, jeśli nie teraz, to kiedy? Już na etapie produkcji można się owpierdalać oblizując miskę z surowym jeszcze ciastem, po czym upuścić łyżkę prosto na bluzkę, a w następnej kolejności na podłogę.Potem można schylić się po łyżkę i z "kurwaaaa maćććććć" na ustach dostać w łeb spadającą z blatu miską z resztką ciasta. Czekolada była wszędzie.Wierzcie mi.Mam ją wciąż we włosach. I nad górną wargą, ale tam mam zawsze :)
Zapraszam do zrobienia brownie, mimo wszystko.Może będziecie mieli więcej szczęścia i aż takiej masakry w kuchni nie wykonacie.
Potrzeba jest mieć:
2 tabliczki gorzkiej czekolady (najbardziej gorzkiej, 70% np.)
Ciekawe po co na w większości opakowań czekolad zastosowano system "otwórz-zamknij".Zamykaliście kiedyś czekoladę po otwarciu? Dziwny jest ten świat.
200 g masła- cała kostka, a co se bedziemy żałować
4 jajka
100 g mąki
200 g cukru (można więcej ale będzie słodkie nieprzytomnie)
opakowanie borówek amerykańskich (jakieś 200 g, ale część zeżarłam w trakcie, więc dałam mniej)
Czekoladę z masłem rozpuszczamy nad garnkiem z gotującą się wodą i pilnujemy żeby się nie zagotowało.Mieszamy, nie oblizujemy łyżki! Tak robią tylko ci, którzy silnej woli nie mają za grosz.
Jajka ubijamy mikserem stopniowo dodając mąkę i cukier. Taką masę wlewamy do czekolady i mieszamy. Wylewamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, na wierzchu układamy borówki.
Pieczemy w 200 st. Zwykłe brownie piecze się króciutko, jakieś 15-20 minut, ale tutaj, w związku z obecnością borówek, trochę dłużej.Załóżmy że około 30 minut.
Zdążycie cośtam w międzyczasie.Np ujebać całą kuchnie w czekoladzie.
Smacznego życzę.Jakoś sobie trzeba humor poprawiać. Przemek- jutro przyjdzie brownie for you.
James Brown, bo tu mi mówi jedna osoba, że bez piosenki się nie liczy.Brown, bo brownie, wiecie.Taki żart słowny.Hm.Że boki zrywać. Boczki raczej :)
Komentarze
miała co lizać
Mega z jajem napisane! Aż se zrobię, kurwa, takie brownie, bo borówek u nas w Beskidach w chuje :D Mam nadzieje, że obędzie się bez takiego rozpierdolu w kuchnie, choć gwarancji nie daję ;)))
Blacha to taka zwykła, 36x24