Pan Bób
Kto wpadł na pomysł, żeby tak strasznie go nazwać to nie wiem.
Ale objawił się znów.Czyli lato znów wpadło:)
Najczęstszą praktyką w środkowej Juropie jest jedzenie bobu po prostu.Z solą(solo).Albo z masłem(czego zwolenniczką jestem gorącą, bo masło psze państwa to jednak masło).Ale zdarzają się tacy, którzy bób w jego okresie największej świetności mieszają ze wszystkim.I tu też popieram, bo pomysłów jest ilość nieskończona.Są też tacy dziwacy, co bób obierają.Pomysł sam w sobie dziwny nie jest, ta skórka bywa twarda i najbardziej nieprzyjemna z całego Boba,kolor potem jest superzielony i ładnie to ogólnie wygląda, ale zastanawiam się -jak im się chce?
Nie obieram więc.Żre go ze skórą.
No i tu prezentejszyn.Makaron z bobem.Muszelki.Mieszamy razem, dajemy masło, pieprzymy, solimy, dodajemy zgnieciony czosnek.No i jemy.
Wbrew pozorom nie jest to potrawa, hmmm, że tak się wyrażę eufemistycznie- pompująca nas od środka,chyba, że zjemy go bardzo dużo.A bardzo dużo na raz prawie sie nie da.Więc spokojnie można szamać aż włazi.A jak przestaje się mieścić, to można przerwę zrobić, a potem do praktyk swych z lubością powrócić.
Tak myślę, że takie proste to, z wiejska zalatujące.
Na zdjęciu ozdóbki ( "o" z dupki) z parówki sojowej, która pełni rolę skwarków z boczku(u normalnego, niewegetariańskiego człowieka)
No to smacznego.A, zielony groszek można dodać.Ale nie konserwowy bo ma brzydką zieleń.Mrożony lepszy.
EDIT
Zostałam oświecona, co do technik i sposobów jedzenia bobu.Jedna z nich, polegająca na pozbawianiu go skórki ustami(chryste panie) nazywa się ślurpanie.Pozdrawian Lejdis.Lovju.
Ślurpmy zatem.
Ale objawił się znów.Czyli lato znów wpadło:)
Najczęstszą praktyką w środkowej Juropie jest jedzenie bobu po prostu.Z solą(solo).Albo z masłem(czego zwolenniczką jestem gorącą, bo masło psze państwa to jednak masło).Ale zdarzają się tacy, którzy bób w jego okresie największej świetności mieszają ze wszystkim.I tu też popieram, bo pomysłów jest ilość nieskończona.Są też tacy dziwacy, co bób obierają.Pomysł sam w sobie dziwny nie jest, ta skórka bywa twarda i najbardziej nieprzyjemna z całego Boba,kolor potem jest superzielony i ładnie to ogólnie wygląda, ale zastanawiam się -jak im się chce?
Nie obieram więc.Żre go ze skórą.
No i tu prezentejszyn.Makaron z bobem.Muszelki.Mieszamy razem, dajemy masło, pieprzymy, solimy, dodajemy zgnieciony czosnek.No i jemy.
Wbrew pozorom nie jest to potrawa, hmmm, że tak się wyrażę eufemistycznie- pompująca nas od środka,chyba, że zjemy go bardzo dużo.A bardzo dużo na raz prawie sie nie da.Więc spokojnie można szamać aż włazi.A jak przestaje się mieścić, to można przerwę zrobić, a potem do praktyk swych z lubością powrócić.
Tak myślę, że takie proste to, z wiejska zalatujące.
Na zdjęciu ozdóbki ( "o" z dupki) z parówki sojowej, która pełni rolę skwarków z boczku(u normalnego, niewegetariańskiego człowieka)
No to smacznego.A, zielony groszek można dodać.Ale nie konserwowy bo ma brzydką zieleń.Mrożony lepszy.
EDIT
Zostałam oświecona, co do technik i sposobów jedzenia bobu.Jedna z nich, polegająca na pozbawianiu go skórki ustami(chryste panie) nazywa się ślurpanie.Pozdrawian Lejdis.Lovju.
Ślurpmy zatem.
Komentarze
Pozdro (fuj nie lubie tego skrotu)Is
też pozdro fuj:)
Takie, żeby tym co je oglądają ślina kapała.