Tarta z czekoladą i malinami.




Byłam trochę zła, że zawodowe obowiązki zmusiły mnie do pracy w sierpniu i wzięcia urlopu w lipcu. Ale jak tak patrze za okno...to nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Chyba jednak. Ale jakie to ma znaczenie i tak idzie jesień, więc trzeba być gotowym na WSZYSTKO! Oczywiście przede wszystkim na jesienne chłodne słońce, kolorowe liście przytargane do domu na podeszwach i psich łapach, błyszczące kasztany znajdywane codziennie jak skarby, grzyby, śliwki, gruszki i inne powody do rozpusty. Jesieniu! Będę cię lubić, tylko bądź normalna.Taka bardziej złota, niż mokra.Poproszę.
Dostałam maliny od koleżanki. Dużo malin. Gdybym była perfekcyjną panią domu, zrobiłabym z nich sok. A tak to połowę zeżarłam w samochodzie jadąc do domu. Z drugiej połowy będzie tarta. A na trzecią nie mam jeszcze pomysłu - na sok w każdym razie już nie wystarczy :)
Ciasto zwykłe, kruche, tradycyjnie według proporcji 3-2-1 (klik)
Maliny (ilość niezbadana- tak żeby starczyło do wyłożenia wierzchu caluuuuutkiej tarty)
Krem czekoladowy:
Dwie tabliczki (200 g) gorzkiej czekolady
150 ml śmietanki 30 %

Śmietankę podgrzewamy, wrzucamy połamaną czekoladę i zostawiamy na chwilę.Ja dodałam troszeczkę chilli bo nie mogłam się powstrzymać. Wracamy, mieszamy aż czekolada całkiem się rozpuści. Nie śpieszcie się z robieniem tego, ja zaczęłam, jak ciasto było jeszcze w piecu. Zanim wystygło, to wszystko mi zgęstniało i olaboga. Tak to jest jak się chce wszystko na raz, już! Na ten tychmiast! Gdybyście jednak okazali się być równie wyrywni jak ja- masę można delikatnie podgrzać i potem znów ostudzić. Także jakiegoś dramatu nie będzie, tyle że czasu więcej stracicie. A czas to podobno pieniądz, więc stracicie pieniądz, a na to chyba nie możemy sobie pozwolić?  :)
Jak już uporacie się z powyższymi czynnościami, układacie na wierzchu  malinki. Mrrrrr po prostu.

Wnioski:
1. Nie sprawdzajcie czy masa zastyga metodą organoleptyczną, bo wpierdolicie połowe  zanim przyjdzie co do czego
2.Niektóre piekarniki w południowo-wschodniej Polsce rządzą się prawami tylko sobie znanymi. Zdarza się, że ciasto kruche potrafi piec się zasrane półtorej godziny i być wciąż białe jak córka  młynarza. Nie powiem do czego to wszystko podobne, bo nie lubię się wyrażać. Jest to jednak narząd męski płciowy na literę ch.
3. Nie schowane maliny mogą nie doczekać celu, do którego są przeznaczone.

No i smacznego!





Komentarze

Anonimowy pisze…
Mmmaliny.... Uwielbiam mniam...
I wygląda bajecznie :-D
wedelka pisze…
Czekolada i maliny - uwielbiam ten duet :)
Pola pisze…
O, jak pięknie... Idzie jesień, trzeba sobie trochę dogodzić awansem. I może jak będziemy zadowoleni to weźmie z nas przykład i będzie taka ładna jak w zeszłym roku.
A na tartę świetny pomysł, letnie maliny już wyszły, a te jesienne ogrodowe mają mniej słodyczy i czekolada do nich musi być super dodatkiem!
W Polsce centralnie południowej też już jesienią pachnie, że aż zrobiłam ciasto dyniowo-orzechowe, czego i Tobie, Autorko, życzę niebawem!
Magda pisze…
Dyniowe? Daj przepisa!
Pola pisze…
Poszedł mailem :)
Magda pisze…
o! bedzie robione!

Popularne posty