Pączki.



 Ktoś mnie  nie lubi... W tym bezinteresownym nielubieniu systematycznie zostawia pod postami  niemiłe komentarze. Nie są śmieszne, ani inteligentnie złośliwe,nie prowokują do myślenia, nie są  konstruktywne,ale sprawiają, że wszystko mi opada, łącznie z cyckami, a w moim wieku to już  naprawdę nie są żarty :) Mam więc swojego wsłasnego trolla! Taka zawiść i złość, chęć zwykłego dopierdolenia komuś jest bardzo smutna i  domyślam się, że kosztuje mnóstwo energii. Na której spożytkowanie wszyscy znamy o wiele lepsze sposoby. Tak więc drogi trollu, przejdź na drugą stronę mocy i zrób pączki! Energia zostanie spozytkowana, para nie pójdzie w gwizdek, wzmocnisz mięśnie ramion i nadgrastków(oł jea), wyładujesz wkurw na cały świat, potem zjesz pączka i poczujesz jak dobro zwycięża! :D A poza tym- jak ludziom czasu nie szkoda na takie pierdoły! Widzieliście jak dziś pięknie było? Sa jeszcze jakieś marne resztki śniegu, ale można udawać, że się ich nie widzi.Z łatwością się da! Bazie niedługo może będą? Bociany przylecą? Obudzą się te wszystkie borsuki i kuny? Dobra, wiem, że dopiero luty ale co zrobie, wiosnę czuję w nosie, jak Afera parówki. Z bardzo daleka! I jeśli jutro lub pojutrze zobaczę śnieg i poczuję mróz, uznam że to po prostu delirium tremens.
Ale do rzeczy.
Pączki robiłam po raz pierwszy w życiu i drżałam z podniecenia i strachu, że mogą się nie udać. Jarałam się więc etapami- ciasto ładnie odłazi od ręki! Level up! Rośnie bardzo, jest miękkie i zajebiście miłe w dotyku. Z czegos tak cudownego nie mogło wyjść coś niedobrego. Spróbujcie, nawet jeśli też się boicie. Największy problem jest ze smażeniem- olej musi być gorący, ale nie za gorący, trzeba więc być czujnym jak ważka, kontrolować ciąge jego temperaturę.Trudno to robić, mając kuchenkę na prąd i nie mogąc od razu zmniejszyć ognia pod garnkiem.Działałam więc na trzy palniki- każdy z nich nastawiony na inną temperaturę i manewrowałam. Szaleństwo. Trzy pierwsze pączki były spalone z wierzchu a w środku surowe. Ale potem było już coraz lepiej. No duma mnie rozpiera, dosłownie :)
We are the champion.
Podaję co idzie:
pół kilograma mąki
4 łyżki cukru
szczypta soli
4 żółtka
łyżka spirytusu (nie miałam, miałam resztkę wódki, więc wlałam)
pół kostki masła, roztopionego i wystudzonego
szklanka ciepłego mleka
pół kostki drożdży
marmolada (MARMELADA)
olej do smażenia
cukier puder

Drożdże rozpuszczamy w połowie szklanki ciepłego mleka. Dodajemy łyżkę cukru i łyżke mąki. Czekamy aż zacznie rosnąć. U mnie to stało się dość szybko, nie zdążyłam sie ogarnąć a to wylazło z tej szklanki
Żółtka ucieramy z pozostałym (3 łyżki) cukrem. Do mąki wlewamy urośnięte drożdże, reszte mleka, żółtka z cukrem, wódkę i szczypte soli. Wyrabiamy długo, aż zacznie odchodzić od ręki. Bolą od tego mięśnie wszystkie, nawet te, których teoretycznie do wyrabiania ciasta nie używamy :)
Jak ciasto jest w miarę odchodzące od ręki dolewamy wystudzone masło i znów wyrabiamy. Teraz będzie już znacznie przyjemniej :)Wyrabiamy tak długo, aż wtłoczymy do ciasta całe masło i ciasto zrobi sie miękkie, elastyczne i barrrdzo przyjemne w dotyku. Mogą pojawić się na nim pęchcerzyki powietrza, a to dobry znak. Dajemy mu z pół godziny spokoju w ciepłym miejscu. Wychodzimy z psem. Wracamy i mówimy "łojapierdole!" Ciasta będzie dużo, stąd nasze zdziwienie :) Bierzemy ciasto w łapy, chwilkę urabiamy i rozwałkowujemy na grubość około 1 cm.(podsypujcie mąką, jeśli czujecie że się Wam do blatu przykleja, śmiało ) Wykrawamy w nim kółka za pomocą szklanki- tak jak na pierogi. Na każde kółko kładziemy około łyżeczki marmolady i zlepiamy na tzw "kurzą dupkę". Odkładamy do wyrośnięcia. Te kulki powinny po 30 minutach znów podwoić swoją objętość.
Rozgrzeamy olej. Na pewno będzie konieczność zastosowania metody prób i błędów, więc kilka pierwszych pączków będziecie musieli poświęcić dla dobra eksperymentu. Temperaturę po prostu trzeba poczuć-sami zobaczycie. W zbyt gorącym oleju pączki robią się momentalnie brązowe, a wtedy zachodzi graniczące z pewnością prawdopodobieństwo, że w środku są surowe. Według doświadczonych kucharzy temperatura oleju powinna byc taka, żeby pączki mogły smażyć się po minucie z każdej strony. Próba nie strzelba.

Nawet jeśli nie są doskonałe, to te ze sklepu nigdy im nie dorównają.Nie ma bata.


Zaniedbałam się trochę muzycznie. Od dwóch miesięcy słucham non stop tej samej płyty.W kółko. W samochodzie. To dam Wam Mazola, na odmianę :(tak, to ten od Mai Sablewskiej :) )
Koncert Mazola 14 lutego w Żaczku, w Krakowie.Zapraszam! Jaram się. Love love.





Komentarze

Anonimowy pisze…
Zlikwiduj anonimowe komentowanie i pewnie problem się rozwiąże.
Magda pisze…
Nie, aż tak mi to nie przeszkadza.Taka tylko refleksja :)

Popularne posty