Wegetariańska fasolka po bretońsku.



Wszyscy wiemy , że fasolka po bretońsku jest potrawą typowo polską.Tak samo jak ryba po grecku , śledź po japońsku, ruskie pierogi i barszcz ukraiński. Jest szansa,że nasza fasolka jest jakoś spokrewniona z brytyjską "baked beans" - fasolką w sosie pomidorowym i to by jakoś ją tłumaczyło...Ale gadanie tu nic nie pomoże.Gotujemy jej zawsze dużo i przydaje się w czasach kulinarnej bessy(raz bessa, raz hostessa), kiedy nic nam się nie chce gotować, ale zjeść to chętnie. Wegetariańska wersja fasolki naprawdę daje rade!
Potrzebujemy pół kilograma fasolki romantycznie zwanej "pięknym Jasiem" 
sos pomidorowy 
w przypadku ludzi wegetariańskich- kostka sojowa albo pokrojone drobno kotlety, w przypadku nie-wegetarian - dowolnie wybrane....no te....elementy...sami wiecie najlepiej
mały słoiczek koncentratu pomidorowego, na wszelki wypadek
majeranek - dużo
sól, pieprz, ostra papryka(najlepiej nie w proszku)
starta na tarce marchewka (tak się w domu moim robi i nazywa wtedy "fasolką po surdejsku")
Jaśka moczymy  w wodzie najlepiej całą noc, aż zacznie wypływać na wierzch i cały się pomarszczy(tak wiem,jest to poniekąd makabryczne. CSI- Kulinarne zagadki Miami.) Moczymy go tylko po to,żeby potem krócej sie gotował.Jeśli nie mamy na to czasu, od razu włączamy pod nim ogień i on się gotuje swobodnie, bez moczenia uprzedniego.Ja tak właśnie zrobiłam. Jak Jaś nam mięknie i chce zeznawać, odlewamy od niego wodę i zalewamy pomidorowym sosem. Jeśli czujemy, że sosu jest za mało, dodajemy koncentrat trochę rozrzedzony wodą.Ścieramy do środka marchewkę. Wegetarianie dodają swoje wege-gadżety, a nie wegetarianie swoje. Solimy, pieprzymy, dowalamy majeranku. I to nam się tak gotuje wszystko razem na małym ogniu 10-15 minut.
No i tyle.Jemy z chlebem.
Białym, od którego się grubnie. No ale niestety, żaden inny tu nie pasuje, choćbyśmy bardzo chcieli. A że nie chcemy, to już inna sprawa.
Życzę smacznego i tego, aby po garze fasolki uniknąć eksplozji.








    Kasztana znalazłam w kuchni.Nie wiem skąd i w jakim celu się objawił, ale myślę, że jakieś wyższe siły   chcą mieć pewność, że na pewno zdaję sobie sprawę z tego że idzie jesień. No raczej!


Komentarze

Kaś pisze…
ooo rodzinka byłaby zachwycona taką zupką
Anonimowy pisze…
Przesympatyczny przepis... Poprawiłaś mi humor. Powinnaś pisać książki kucharskie i nie tylko, bo podejście masz iście poetycko - satyryczne. Miło się Ciebie czyta... Dzięki :)
Magda pisze…
to ja dziękuję.Od razu więcej mi się chce :)

Popularne posty