Jakby po świętach.Barszcz grzybowy.




Troche późno, ale lepiej późno niż wcale! Jesteście na pewno przejedzeni, pełni grzybów i kapusty po 
dziurki w nosie.I po inne dziurki może też. Dlatego opowieść o barszczu grzybowym nie zrobi już na Was wrażenia. Jest on dosyć specyficzny i tak naprawdę znam tylko jedną osobę (oprócz mojej rodziny), która taki właśnie barszcz je w święta.I ta osoba jest stąd, nie skądinąd.Z Tarnobrzega! Pewnie zbieg okoliczności, ale przy okazji-pozdrawiam Cię-Tomku ( woda spod grzybów rządzi!! :))
Może postanowicie w przyszłym roku olać system i zrobić taki czarny barszcz zamiast czerwonego?No ja zachęcam bardzo.Nawet bez okazji świątecznej można, grzechu nie ma.
Suszone grzyby(min.100g) moczymy w około litrze wody  .Następnego dnia odcedzamy, ale nie do zlewu, bo ta woda nam potrzebna jest!Strzeżemy jej jak oka w głowie :) Grzyby kroimy drobno i potem używamy ich do uszek.(Spryt największym sprzymierzeńcem kucharza!) Część grzybów odkładamy i wrzucamy do grzybowej wody.Gotujemy, dodajemy liść laurowy, ziele angielskie ,pół cebuli i dwa ząbki czosnku.
No i oczywiście, jakże by inaczej- MASŁO, masełko! Kopiata łyżka. Dolewamy do tego wszystkiego żurek  z butelki.Im go więcej, tym kwaśniej.Solimy, pieprzymy, jemy z uszkami.
Raz w roku smakuje na maksa dobrze, nawet trzy dni pod rząd:)
I tym jakże optymistycznym akcentem, żegnam się z Wami, oraz łączę w bólu z przejedzenia.Zrobiłam 20 km(dwadzieścia kilometrów) na stacjonarnym rowerku bez kół, co pozwoliło mi spalić 400 kalorii w 40 minut.A teraz zjem sobie sernika i makowca, bo w przyrodzie musi być równowaga. Wesołej końcówki świąt!Zdrówko Psia końcówko!







Komentarze

Anonimowy pisze…
My w Gdańsku też tak jemy. :)
Magda pisze…
Ale Wy jesteście rodzina:)

Popularne posty